czwartek, 20 marca 2014

WYSZKÓW: „Zwałka na Rządzy”

8 marca 7 lubiących przygody kolegów ruszyło na, jak się okazało, bardzo zwałkowy spływ kajakowy rzeką „Rządza”. Spływ był spływem rekonesansowym przed planowanym spływem z dzieciakami i młodzieżą z grup „Pedagogiki Niekonwencjonalnej” ( PN ). 


- Pierwsza część rekonesansu odbyła się rok temu w lutym, gdy z Arturem Laskowskim ruszyliśmy tą rzeczką w czasie śnieżnej zawiei. Od razu nas urzekła swoją malowniczością i przeszkodami w postaci wodospadów sztucznych i naturalnych, kaskad i zwalisk drzew.


Problemem dla niedoświadczonych są wystające z wody głazy, a jeszcze większym skryte tuż pod powierzchnią wody. W bystry nurcie kajak na taki głaz wpływa, zawiesza się i silnym nurtem jest ustawiany bokiem  i wywracany. Trzeba się tęgo napracować by tego uniknąć. Zimą wydawało się, że poziom wody nie był zbyt wysoki więc postanowiliśmy teraz przetrzeć szlak dla młodzieży. Tym razem ruszyliśmy bardziej w górę rzeki i od razu zaczęło się od przygody. Pozując do zdjęć na naturalnie przygotowanej kładce pierwsza kąpiel i śmiech, drzewo  nie wytrzymało obciążenia i chłopcy wychodzą z wody, a dla nas pierwsza przeszkoda do pokonania kajakami- zwalone, wpół zanurzone drzewo które trzeba sforsować.


Pogoda fantastyczna, jest gorąco. Rzeka przepiękna, aż wierzyć się nie chce, że w sumie niedaleko jest Wyszków. Pojawiają się tablice z inf. dla wędkarzy „Uwaga woda górska” i tak jak pisałem, coś w tym jest. Rządza niezwykle meandruje, płynie głębokimi, zalesionymi wąwozami, atrakcyjnością nie ustępuje żadnym, znanym z niezwykłego krajobrazu, popularnym polskim rzekom. Pojawiają się pierwsze niskie kładki, które rozpędem próbujemy przeskoczyć. W kajakach płyniemy pojedynczo, inaczej się nie da. Jedynie najmłodszy Dominik płynie z tatą Arturem - hartem ducha i chęcią przeżywania przygód nie ustępuje  nam starszym. Dopływamy do pierwszych zwałek, nurt bardzo bystry. Ciężko jest trzymać się brzegów, woda próbuje oderwać kajaki, brzegi są wysokie i strome. Wyjść i wyciągnąć kajaków najczęściej się nie daje.


Jedynie rozpęd i skok na przeszkodę lub wbicie się pod nią  może pomóc. Próba jest tylko jedna, zawrócić się nie da rady, a tyłem pod taki spychający nurt, to syzyfowa praca. Każdy radzi sobie, jak umie swoim sposobem, często wymyślonym w ostatniej chwili. Czasami kajaki trzeba siłą wcisnąć w wodę by się zmieściły pod zwalonym drzewem, a my w środku, lub skok nad przeszkodą i różnymi sposobami powrót na siedzisko kajaka. Jest niezwykle wesoło, morale bardzo wysokie. Każdy się śmieje z siebie i kolegów, a zarazem każdy każdego dopinguje i  nawzajem sobie pomaga.


Dopingują nas tubylcy, którzy jak tyle tu mieszkają, to kajaków jeszcze na niej nie widzieli, śmieją się z nami i życzą szczęśliwej drogi. Ogólnie jest bardzo ciekawie. Po 6 godzinach rejsu z 15-minutową przerwą przepłynęliśmy w linii prostej raptem około 8 km. Kończymy spływ. Dopłynęliśmy zgodnie z planem. Wszystkie twarze czerwone od słońca i wysiłku. Każdy z nas zaskoczony pięknem małej „Rządzy”. Wszyscy piszą się na powtórkę i jeszcze dłuższy odcinek, tą jedyną w naszych stronach górską rzeką. Młodzież z pedagogiki musi poczekać i nabrać doświadczenia w wiosłowaniu by nią popłynąć, ale jest to przy ich zaangażowaniu bardzo możliwe….


W spływie brali udział członkowie Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych „WIATRAK” i klubu „GIMNAZJON - APIN 1991”  wspierający jako wolontariusze działania  Pedagogiki Niekonwencjonalnej.

wtorek, 11 marca 2014

WYSZKÓW: Pedagogiczne ferie

Wyszkowska młodzież i dzieciaki z grup Pedagogiki Niekonwencjonalnej tradycyjnie już w okresie ferii zimowych nie miały czasu na nudę. Streetworkerzy dla swoich podopiecznych postarali się o atrakcje i emocje.

Zaczęło się od długiej kąpieli na wyszkowskiej pływalni zaraz w pierwszych dniach ferii. Następnie połączone grupy wzięły udział w długo oczekiwanym wyjeździe na łyżwy na warszawski „TORWAR”. Tu śmiechom, wyścigom, podskokom i przewrotom nie było końca. Chociaż dla kilku osób nie był to na ślizgawkę pierwszy wyjazd, to jednak zgodnie zostało to potwierdzone, że tacy zmęczeni na łyżwach, to jeszcze nie byli.


Wszystkie buźki wesołe, różowe i wszystkie oczekujące w najbliższych dniach zakwasów, co podobnież stało się faktem i co niektórzy z chodzeniem i siadaniem mieli troszkę problemów, ale to było tylko przypomnieniem mile spędzonego czasu. 


Młodzież miła jeszcze okazję odwiedzić „Muzeum Kolejnictwa” i „Hula Kula”. Odbyło się to dzięki współpracy z „Fundacją Nad Bugiem”. Na tym wyjeździe największe zainteresowanie budziły lokomotywy parowe tzw. „Parowozy”, do których można było wejść i wszystkiego dotknąć.


Następnie, szczególnie młodsi podopieczni z niecierpliwością oczekiwali na jakieś zajęcia survivalowe, najlepiej z jakimś marszem wieczorem lub nocą z noclegiem i oczywiście strasznymi historiami. W takim przypadku też nie ma problemu… Zbiórka wieczorem, śpiwory, odpowiednie buty i maszerujemy już po zmroku przez las do Leszczydołu Nowin. W lesie ciemno, miejscami tylko płaty śniegu, śliski lód na leśnej drodze i zamarznięte kałuże. To wszystko marszu nie ułatwia. Dzieciaki uczą się pokonywać teren bez pomocy światła i mimo kilku wesołych wywrotek doskonale sobie radzą. Zadają rzeczowe pytania, reagują na świeży zapach żywicy i oczywiście dopytują się bez lęku o duchy.


Dużą atrakcją powodującą ożywienie jest przejeżdżający przez zaciemniony las oświetlony samochód, a później z dala widoczny pociąg. Grupą schodzimy ze ścieżki w las. Korzenie i pofałdowany teren, nogi wszystkim się plączą. Dzieciaki proszą o pozwolenie włączenia świateł, co zaraz czynimy. Pierwsze zmęczenie od razu ustępuje, las w świetle pięknie wygląda, szczególnie aleja, którą się poruszamy. Teraz droga ubywa błyskawicznie, dochodzimy do domu p. Asi, który żeby nie było, jest w stanie surowym i bez żadnego ogrzewania. Apetyty wszystkim dopisują, pojawia się gorąca herbata przygotowana przez p. Asię. Odzywa się chłód, para z buziek niczym dym. Pani Asia dba o wszystko, każdy otrzymuje grube, dodatkowe ubranie.




Pan Rafał przywozi nam śpiwory i koce. Każdy dostaje awaryjną kołdrę. O zimie nie ma mowy, ruszać się jest ciężko, ale nikt nie marznie. Nadchodzi czas na opowiadanie historii, pojawiają się duchy i docierają dziewczęta z grupy młodzieżowej. Pani Asia częstuje wszystkich gorącą grochówką. Atmosfera grozy, ustępuje, pojawiają się bajki, legendy, dowcipy i wesołe opowieści. Pojawia się sen, z którym walkę pierwsi przegrywają najmłodsi.


A rano radość jeszcze większa; nikt się nie może wyplątać ze swoich legowisk, wszyscy ze wszystkich się śmieją, jest nawet gorąco. Nikomu się nie chce wracać do domów, ale dzięki P. Rafałowi wracamy już pojazdem.

Zaś dziewczęta grupy młodzieżowej jeszcze wieczorem docierają do Biblioteki Miejskiej na projekcję filmu „Dywizja Nastolatków”, który oglądają z wielkim zainteresowaniem a następnie długo rozmawiają z p. kapitanem Marianem Czajkowskim – jednym z nielicznych żyjących „Żołnierzy Wyklętych”.


Grupa pedagogiki niekonwencjonalnej działa w ramach projektu dofinansowanego przez gminę Wyszków - której składamy podziękowania - i realizowanego przez Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych „Wiatrak”.

WYSZKÓW: Zimowy wypad pod namioty - survival w lutym

Współpraca pomiędzy wyszkowskim streetworkingiem i jego czołowym przedstawicielem Panem Andrzejem Grajczykiem a naszym ośrodkiem układa się wyśmienicie.


Do tego stopnia, że postanowiliśmy skorzystać z kolejnej propozycji niekonwencjonalnej pedagogiki poprzez survival.


Noc z 4 na 5 lutego 2014 r. chłopcy z I grupy wraz z wychowawcami spędzili pod namiotami w lesie. Pikanterii dodaje fakt, że temperatura wynosiła minus 11ºC.



Uczestnicy dzięki tej wyprawie nabrali nowych umiejętności życiowych, m.in. jak radzić sobie z mrozem, określać granice swojej odporności fizycznej i psychicznej. W porównaniu z listopadowym wyjazdem byli bardziej zdecydowani w działaniu, odporniejsi na stres.



Survival dostarcza nam nie tylko wspaniałych efektów wychowawczych, ale zaspokaja potrzebę przeżycia emocjonujących chwil pod czujnym okiem wykwalifikowanej kadry. Taka forma socjoterapii jest dla młodzieży bardzo atrakcyjna.


Dzięki niej chłopcy potrafią lepiej komunikować się, współpracować i przezwyciężać swoje słabości. Ponadto sprzyja integracji grupy i niweluje nieracjonalne podziały. Na pewno jeszcze nie raz będziemy mieli okazję uczestniczyć w wyprawie survivalowej.


Marcin Kostyra

Grupa pedagogiki niekonwencjonalnej działa w ramach projektu dofinansowanego przez gminę Wyszków - której składamy podziękowania - i realizowanego przez Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych „Wiatrak”.