Tradycyjnie,
jak w latach poprzednich w listopadzie, tak samo i w tym roku został
zorganizowany już 20 raz nocny marsz o tematyce historyczno survivalowej.
Tym razem na starcie marszu stanęła
rekordowa ilość uczestników. Solidny pluton składający się z 36 osób.
Dziewczęta z wyszkowskiej grupy street workingu „GRAJCYLI SKŁAD” (szkoda że
chłopcy nie mogą się odważyć), młodzież i dorośli z klubu „GIMNAZJON-APIN” oraz
oczywiście młodzież z LBP z ZS. nr 2 „KOPERNIK”.
W czasie marszu natura sama dostarczała
emocji, wilgoć, ciepło i ciemność powodująca wzajemne wpadanie na siebie i w
liczne koleiny na leśnych drogach, w których aby nie upaść trzeba było wspierać
się na koleżance lub koledze, od początku trzeba było działać razem, pracować w
drużynach by sprawnie przejść najtrudniejsze miejsca i nie zgubić się. Grupa
pomimo tego, że duża tworzyła zgrany oddział. Starzy bywalcy murszów pomagali
tym, którzy szli pierwszy raz, instruowali na temat zachowania się w ciemnym
lesie ( latarki włączane były tylko w skrajnie trudnych warunkach), pomagali na
podejściach pod wysokie wydmy, a głównie dbali o to by nikt nie został z tyłu.
Przejście drużynami pod stromą górę przez gęsty zagajnik odbyło się stosunkowo
cicho i wyjątkowo sprawnie. Marsz po wydmach, z których przez ruszane wiatrem
gałęzie przebijały migające światła okolicznych wiosek, sprawiające wrażenie zacieśniającej się wokół
nas obławy dodawał pikanterii. Za Jerzyskami postój przy grobach, zapalenie
zniczy przez młodzież, prelekcja na temat wydarzeń z roku 1944, ( każdy słucha,
być może w czasie tego marszu też się utożsamia z partyzantami (?)).
Przechodzenie przez potoki w tym roku bardzo
ułatwione dzięki bobrom, które w rejonie Jerzysk z powalonych drzew i gałęzi
zbudowały nam kładkę, pod Łazami zaś swobodnie przechodzimy po zbudowanej przez
nie tamie. Czas zaoszczędzony na forsowanie przeznaczyliśmy na chwilę
odpoczynku, kanapkę i kubek ciepłej herbaty, która ok. 01 w nocy po przejściu
kilkunastu kilometrów, a miejscami i czołganiu się smakuje wyjątkowo.
Po postoju finisz, ostatnie 4 km i nocleg. Udaje się rozpalić
ognisko, a dwóch chłopców zgłasza się na ochotnika by czuwać do świtu i
podtrzymywać płomień, co robią doskonale. Zapewniają tym komfort ciepła całej
grupie, która dzięki temu smacznie drzemie w śpiworach pod pałatkami. Padająca
drobna mżawka na nikim nie robi żadnego wrażenia.
Rano małe śniadanko, spacer nad Liwiec,
krótka sesja fotograficzna i niestety czas wracać do domów….. Pachnący dymem, z
uśmiechami na twarzach wsiadamy do autobusu….
Grupa pedagogiki niekonwencjonalnej działa w
ramach projektu dofinansowanego przez gminę Wyszków - której składamy
podziękowania - i realizowanego przez Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych
„Wiatrak”.