środa, 26 listopada 2014

Nocny Marsz Historyczno Survivalowy

Tradycyjnie, jak w latach poprzednich w listopadzie, tak samo i w tym roku został zorganizowany już 20 raz nocny marsz o tematyce historyczno survivalowej.

Tym razem na starcie marszu stanęła rekordowa ilość uczestników. Solidny pluton składający się z 36 osób. Dziewczęta z wyszkowskiej grupy street workingu „GRAJCYLI SKŁAD” (szkoda że chłopcy nie mogą się odważyć), młodzież i dorośli z klubu „GIMNAZJON-APIN” oraz oczywiście młodzież z LBP z ZS. nr 2 „KOPERNIK”.

W czasie marszu natura sama dostarczała emocji, wilgoć, ciepło i ciemność powodująca wzajemne wpadanie na siebie i w liczne koleiny na leśnych drogach, w których aby nie upaść trzeba było wspierać się na koleżance lub koledze, od początku trzeba było działać razem, pracować w drużynach by sprawnie przejść najtrudniejsze miejsca i nie zgubić się. Grupa pomimo tego, że duża tworzyła zgrany oddział. Starzy bywalcy murszów pomagali tym, którzy szli pierwszy raz, instruowali na temat zachowania się w ciemnym lesie ( latarki włączane były tylko w skrajnie trudnych warunkach), pomagali na podejściach pod wysokie wydmy, a głównie dbali o to by nikt nie został z tyłu. Przejście drużynami pod stromą górę przez gęsty zagajnik odbyło się stosunkowo cicho i wyjątkowo sprawnie. Marsz po wydmach, z których przez ruszane wiatrem gałęzie przebijały migające światła okolicznych wiosek,  sprawiające wrażenie zacieśniającej się wokół nas obławy dodawał pikanterii. Za Jerzyskami postój przy grobach, zapalenie zniczy przez młodzież, prelekcja na temat wydarzeń z roku 1944, ( każdy słucha, być może w czasie tego marszu też się utożsamia z partyzantami (?)).

Przechodzenie przez potoki w tym roku bardzo ułatwione dzięki bobrom, które w rejonie Jerzysk z powalonych drzew i gałęzi zbudowały nam kładkę, pod Łazami zaś swobodnie przechodzimy po zbudowanej przez nie tamie. Czas zaoszczędzony na forsowanie przeznaczyliśmy na chwilę odpoczynku, kanapkę i kubek ciepłej herbaty, która ok. 01 w nocy po przejściu kilkunastu kilometrów, a miejscami i czołganiu się smakuje wyjątkowo.

Po postoju finisz, ostatnie 4 km i nocleg. Udaje się rozpalić ognisko, a dwóch chłopców zgłasza się na ochotnika by czuwać do świtu i podtrzymywać płomień, co robią doskonale. Zapewniają tym komfort ciepła całej grupie, która dzięki temu smacznie drzemie w śpiworach pod pałatkami. Padająca drobna mżawka na nikim nie robi żadnego wrażenia.

Rano małe śniadanko, spacer nad Liwiec, krótka sesja fotograficzna i niestety czas wracać do domów….. Pachnący dymem, z uśmiechami na twarzach wsiadamy do autobusu….

Grupa pedagogiki niekonwencjonalnej działa w ramach projektu dofinansowanego przez gminę Wyszków - której składamy podziękowania - i realizowanego przez Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych „Wiatrak”.






































sobota, 22 listopada 2014

Street working i Muzeum Powstania Warszawskiego

W ramach wyszkowskich działań z zakresu Pedagogiki Niekonwencjonalnej młodzież z grupy „Grajcyli skład” miała już okazję zwiedzić wiele muzeów o różnej tematyce na terenie Polski. W ostatnią sobotę nadszedł czas na Muzeum Powstania Warszawskiego.

Wiadomość o wyjeździe po grupie rozeszła się b. szybko. Namawiać nikogo nie było trzeba. Cała 11 dziewcząt i chłopców stawiła się punktualnie na miejscu zbiórki i od razu rozpoczęły się pytania ze strony młodszych: czy będą tam czołgi i samoloty, które będzie można dotknąć, a najlepiej, to do nich wejść.

No cóż zobaczymy?

Na miejscu okazało się, że motor BMW z koszem też może być, tym bardziej, że można na niego siąść, czołgów nie ma, ale jest samolot, do którego wejścia uparcie szukał nasz najmłodszy uczestnik wycieczki i przy odrobinie szczęścia pewnie by znalazł J. Niemieckie pociski rakietowe okazały się kapitalnym tłem do fotografii, wielką popularnością cieszyły się karteczki z kalendarza powstańczego, których młodzież miała cały zestaw, oraz replika amerykańskiego samolotu „Liberator”. Starsze dziewczęta nawet zadawały rzeczowe pytania dotyczące oznaczeń samolotu i jego wyposażenia.

O mile spędzonym czasie w muzeum świadczy czas pobytu w nim. Według informacji turystycznej czas zwiedzania ekspozycji ustalono na 1,5 do 2 godz. My spędziliśmy tam 3 godz. a do tego jeszcze doszedł film pod tyt. „Miasto ruin”. Na zakończenie pobytu zabawa w Sali z modelami, budowa barykady z cegieł z kartonu oraz praca nad opaskami i chorągiewkami powstańczymi. Młodsi mieli fajne zajęcia, zaś starsi chwilę odpoczynku.

Po wyjściu z budynku mały spacer w rejonie muzeum, czas na powrót przez odbudowaną, nowoczesną i ślicznie oświetloną Warszawę.

Grupa pedagogiki niekonwencjonalnej działa w ramach projektu dofinansowanego przez gminę Wyszków - której składamy podziękowania - i realizowanego przez Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych „Wiatrak”.









środa, 5 listopada 2014

Jesienna wycieczka street workerska

Według planu rowerową wycieczkę z młodzieżą street workerzy zaplanowali w drugiej połowie października. Z nadzieją, że jadąc rowerami przez lasy i zarośla nadbużańskie w pełni da się skorzystać z barw złotej polskiej jesieni. Już nawet były zaplanowane dodatkowe atrakcje, a tu nagle pogada robi nam figla. Zimno, mgła i coś siąpi z nieba. U całej gromadki chęci wyjazdu zaczynają się zmniejszać. No cóż, trzeba improwizować. Szybko odstawiamy rowery i organizujemy samochody. Na z zniechęconych buźkach pojawia się rogal uśmiechu, a za chwilkę pytanie; ale gdzie będziemy spać? Dzieciaki nie wiedzę, że dziś to nie survival, ale spanie w fajnym pensjonacie agroturystycznym w Ojcowiźnie.

Dotarliśmy na miejsce dosyć szybko, zabawa w przydział pokoi i już każdy zadowolony, zwiedzanie pensjonatu, w którym tylko my. Podziwianie widoków z tarasów, zatrzymanie wzroku na pobliskim lesie i już pytania czy tam pójdziemy. Już nikt na chłód i wilgoć uwagi nie zwraca. Więc idziemy!

A w lesie różne bary drzew i krzewów w mroku przybierają dziwne kształty i uruchamiają wyobraźnie. Tu coś zaszeleściło, tu ktoś dostrzegł na drzewie kapliczkę z za której wyszedł i zaczął łasić się do nóg kot. Grupka staje się bardziej zwarta. Każdy próbuje opowiedzieć jakąś historię, czas mija szybko, robi się coraz ciemniej i bardziej mokro. Nogi plączą się w suchych trawach i wrzosach, słychać głosy na temat kolacji. Więc wracamy i wspólnie przygotowujemy kolację. Dziewczyny odgrzewają bigos i szykują kanapki. Chłopaki palą w piecu i zapalają świece. Do kolacji nikogo nie trzeba zachęcać, apatyty na wysokim poziomie, a po kolacji przy świecach zamiast ogniska i z kubkiem herbaty w rękach ciąg dalszy opowieści po których raczej przy zgaszonym świetle nikt do pokojów  nie przechodzi, ale ogólnie jest bardzo wesoło. Szykujemy się do spania gdyż oczy zaczynają się już kleić. Jeszcze tylko dla chętnych nocne manewry, kąpiel i idziemy spać. Ranek ciąg dalszy zabaw i rozmów, posiłek, sprzątanie i niestety, ale już południe i trzeba wracać. Dwa dni minęły błyskawicznie, ale to nic. Są chęci i jest szansa, że tu wrócimy i to chyba na rowerach.

Grupa pedagogiki niekonwencjonalnej działa w ramach projektu dofinansowanego przez gminę Wyszków, dzięki któremu odbył się opisywany wyjazd - której składamy podziękowania - i realizowanego przez Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych „Wiatrak”.