wtorek, 18 maja 2010

WYSZKÓW: Kolejny wyjazd „Orzełków”

Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych „WIATRAK” działające przy Wyszkowskim Ośrodku Kultury „HUTNIK” w ramach działań z zakresu pedagogiki ulicy  zorganizowało kolejny wyjazd dla młodzieży objętej projektem „Orzełki wznoszą się do lotu”

Tym razem do naszej grupy (Grajcyli składu) dołączyła grupa młodzieży z Leśnej Szkoły również działającej przy WOK „HUTNIK”, która w wakacje rok wcześniej gościła nas na Mazurach. Wyjazd miał podłoże historyczno krajoznawcze. Odwiedziliśmy miejsca bitew pod Wizną –  czyli polskie Termopile, Łomżą i  Nowogrodem.

Zwiedzanie rozpoczęliśmy od ruin fortu dowódcy kpt. S. Raginisa na pozycji kluczowej całej pozycji, na Strękowej Górze. Piękna, słoneczna pogoda i wiosenny wiatr niosący zapach zieleni zmieszany z zapachem błota z pobliskiej Narwi i Biebrzy oraz ich rozlewisk, flaga narodowa opuszczona do połowy masztu z czarnym kirem, gdyż był to czas naszej żałoby Narodowej. Wszystko, to razem tworzyło niesamowitą atmosferę. Zapaliliśmy znicze, weszliśmy pomiędzy nasłonecznione ruiny chroniące chociaż częściowo przed coraz silniejszym wiatrem i zaczęliśmy dzielić się wiedzą na temat wydarzeń, które odbywały się tu we wrześniu 1939 r. Na bardzo malowniczym, piaszczystym urwisku poćwiczyliśmy skoki i wdrapywanie się po obsypującej się skarpie. Następnie w skupieniu przeszliśmy do mogiły por. Brykalskiego (dowódcy artylerii odcinka ufortyfikowanego) i kilku żołnierzy nieznanych.
Kolejnym punktem wycieczki była wizyta przy armacie – pomniku w miejscowości Wizna wystawionej na pamiątkę przez kolegów, artylerzystów por. Brykalskiego.
Jednak najwięcej emocji wzbudziło zwiedzanie bardzo dobrze zachowanych fortów Twierdzy Łomżyńskiej. Dla chłopców po Twierdzy Modlińskiej był to drugi tego typu obiekt.
Bardzo wyraźne linie okopów, betonowe stanowiska dla karabinów maszynowych zbudowane przed wybuchem II wojny światowej w ramach modernizacji twierdzy sprawiały, że pytaniom nie było końca, a możliwość przejścia fosą oraz ciemne korytarze poszczególnych obiektów, które prowadziły do strzelnic, schronów, piwnic i magazynów działały na wszystkich jak narkotyk pociągając nas swoją tajemniczością. Oczywiście nie obyło się bez głosów narzekań, ale tylko takich:
-Ach żebyśmy mieli inne ubrania, latarki, kaski i liny, ale by było bajer.
I zaraz do tego.
-Przyjedziemy tu jeszcze? Zabierzemy wszystko co potrzeba.
Na dobrą sprawę ciężko było przerwać zwiedzanie twierdzy. Dopiero informacja, że jeszcze jest coś przed nami do zwiedzenia zmobilizowała ekipę do szybszego zejścia z wałów.
Ostatnim atrakcyjnym miejscem był polski, przedwrześniowy fort ciężki z kopułą pancerną tzw. tradytorowy. Jeden z nielicznych tego typu tak doskonale zachowanych. Tu już sami podchodzili i o wszystko pytali, sami próbowali odgadnąć, co do czego służyło. A bardzo wyraźnie zachowane ślady po pociskach armat przeciwpancernych na kopule i zauważone przez uczestników wyjazdu stanowiły podstawę do  domysłów skąd strzelano, gdzie mogły być ustawione niemieckie armaty itp. Na deser zostało jeszcze wejście na czołg T-34 stojący w pobliżu fortu.

I tu również atrakcji nie zabrakło. Okazało się, że włazem ewakuacyjnym, znajdującym się w dnie czołgu można wejść do środka. Potrzeba wczołgania się tych kilka metrów nie była przeszkodą. Każdy po kolei dołączał do załogi.  
To był akurat ostatni punkt programu. Jeszcze tylko przyjemny obiad po trasie (a apetyty po tylu wrażeniach wszystkim dopisywały) i powrót do Wyszkowa. W drodze powrotnej dzielenie się wrażeniami i oglądanie zdjęć oraz pytania o możliwość powtórzenia takiego wyjazdu. To mówiło samo za siebie.

 Jeśli chcesz przekazać 1% podatku na nasze działania, w PIT wpisz:
„WSPÓLNA DROGA” UNITED WAY POLSKA KRS 000 007 1715, dopisek: Stowarzyszenie WIATRAK