poniedziałek, 12 stycznia 2015

Noworoczny spływ „Rządzą”

Wygląda na to, iż tradycją naszą staje się otwieranie sezonu kajakarskiego, a dokładnie spływów zwałkowych  na rzece „Rządza”.

Tak było w ubiegłym roku w marcu w czasie rekonesansu na rzece. I od razu na początku tego roku 2015 z marszu już 2 stycznia.
6 osób, w tym trójka młodzieży z grupy ”pedagogiki niekonwencjonalnej” mająca już jakieś doświadczenie w survivalu i spływach kajakowych, chcąca sprawdzić swoich sił na tej niewielkiej rzeczce.

Rok temu w marcu pogoda była bajeczna. Ciepło i słonecznie, bez najmniejszego powiewu . A teraz wymarzona pogoda na survival, wiatr i tylko 3 stopnie na plusie, do tego śnieg na skarpach, lód  przy brzegach i na przeszkodach tworzonych przez zwalone gałęzie i drzewa. Wszystko to jest rarytasem dla kogoś kto chce się sprawdzić w wioślarstwie.
Tak też było z naszą młodzieżą.

Zejście z kajakami po stromej skarpie nad wodę w miejscowości o takiej samej nazwie jak rzeka i zachwyt nad urodą wąwozu w którym płynie. Ale zaraz też pierwsze przeszkody, zwalone drzewa, ukryte płytko pod wodą kamienie na których kajak potrafił się zawiesić, a bystry nurt niebezpiecznie ustawić go bokiem. Bystrza, mielizny i nawet wodospady. To właśnie atrakcje naszej rzeczki, która posiada na tym odcinku wybitnie górski charakter. Spływ wymagał ciągłego zachowania czujności. Na przeszkody trzeba było się szybko wbijać lub pod nimi przeciskać. W wielu miejscach jeśli za pierwszym razem przeszkody nie udało się pokonać, był problem z wycofaniem się i powtórzeniem manewru. Wielokrotnie trzeba było pomóc sobie wzajemnie przy kruszeniu i wycinaniu kajaka zaklinowanego w lodzie. Ale wszyscy godzili się na to, wiedzieli, że łatwo nie będzie, jednak chyba nie do końca w to wierzyli. Gdy zaczęło szarzeć a deszcz stał się gęściejszy w niektórych oczach pokazały się łzy zwątpienia, ale na szczęście dla nich spływ już dobiegał końca. Ostatnia przeszkoda i kajaki na ląd. Czekamy na transport, a czekając udaje się nam rozpalić ognisko. Tu idą w ruch termosy i jak w piosence „wrzątek w małym kubku krąży z rąk do rąk”, a humory wracają na swoje miejsce. W drodze powrotnej w ciepłym samochodzie jest już b. dobrze, ciężko dojść do słowa, śmiech i gwar opowiadanych przez każdego wrażeń. Mateusz zdobywa miano kajakarza, który przeszkody pokonywał najefektowniejszym sposobem J.
A najdziwniejsze jest, to że padły pytania i stwierdzenia , które na drugi dzień potwierdziły sms-sy. Kiedy płyniemy? My możemy nawet jutro dokończyć trasę i płynąć dalej…. Ciekawe…..

Grupa pedagogiki niekonwencjonalnej działa w ramach projektu dofinansowanego przez gminę Wyszków - której składamy podziękowania - i realizowanego od roku 2015 przez Fundację „Nad Bugiem”.