Zainicjowany przez Artura Laskowskiego i poparty przez Burmistrza Wyszkowa Grzegorza Nowosielskiego pomysł rozpoczęcia w Wyszkowie działań pedagogicznych, opierających się o działania niekonwencjonalne, czyli pedagogikę osiedlową, uliczną jest realizowany z powodzeniem 3 rok.
W tym roku tuż przed wakacjami, jak i w same wakacje zostało zrealizowanych wiele zajęć, spotkań, zabaw i wyjazdów dla grup: młodzieżowej „Grajcyli składu” i dziecięcej „Dzieciaków Ani”.
Dla młodzieży ważnym było spotkanie i rozmowa na temat szkół wojskowych i ewentualnej służby wojskowej z kom. wyszkowskiego WKU płk. Leszkiem Wieczorkiem.
W tym roku tuż przed wakacjami, jak i w same wakacje zostało zrealizowanych wiele zajęć, spotkań, zabaw i wyjazdów dla grup: młodzieżowej „Grajcyli składu” i dziecięcej „Dzieciaków Ani”.
Dla młodzieży ważnym było spotkanie i rozmowa na temat szkół wojskowych i ewentualnej służby wojskowej z kom. wyszkowskiego WKU płk. Leszkiem Wieczorkiem.





„Dzieciaki Ani” czas miały zapełniony popularnymi grami organizowanymi na ich własnym osiedlu przez pedagog: grały w piłkę, bawiły się w podchody i w chowanego.
Były zabierane na okoliczne wycieczki rowerowe w czasie, których zawsze znalazł się czas na zabawę lub ognisko i pieczenie kiełbasek, po nich zaś budowę domków z naturalnych materiałów znalezionych na wycieczce. Uczestniczyły również w wyjściach na basen i lekcjach pływania oraz w seansie kinowym. Obydwie grupy miały także wspólny posiłek w jednej z wyszkowskich pizzerii
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Placówki Westerplatte, gdzie pani Ewa zapoznała nas z historia miejsca i dniem dzisiejszym. Tu w trakcie zwiedzania nastąpiła nieoczekiwana, lecz bardzo miła przerwa, gdyż doszliśmy do plaży a dzień był gorący… Więc wszyscy w sposób spontaniczny znaleźliśmy się w wodzie.
Po orzeźwieniu w morskich falach dokończyliśmy zwiedzanie, włącznie z muzeum znajdującym się w budynku jednej z wartowni i punktem widokowym przy pomniku Bohaterów. Później obiad i zwiedzanie gdańskiej starówki. A tu dopiero atrakcje! Jarmark dominikański z kramami pełnymi różności, występy ulicznych grajków, mimów i groźny pirat ze swoją załogą, który po krótkiej rozmowie z panią Ewą - naszą przewodnik okazał się bardzo miły i przyjaźnie nastawionym do dzieci, czym wzbudził wielką radość. Nie można było nie zrobić z nim zdjęcia. Już przy powstającej szarówce udaliśmy się na nocleg do hotelu, by odpocząć przed następnym dniem i kolejnymi wrażeniami.
Dużą frajdą okazały się meduzy w basenie portowym, w liczeniu których dzieciaki się prześcigały. Na Helu podzieliliśmy się na dwie grupy: młodsza korzystała z kąpieli słonecznych i morskich oraz starsza - mniej liczna udała się na zwiedzanie miejsc związanych z obroną wybrzeża w 1939 roku. Czas płynął błyskawicznie i biegiem (dosłownie) trzeba było wracać, by zdążyć na statek powrotny do Gdyni. I ostatni dzień – powrotu – Sopot, plaża, zbieranie muszelek morska kąpiel i nie bez żalu obranie kursu powrotnego.